RADIO

KIAK

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Jeleśnia

Spotkanie Diecezjalnej Rady Akcji Katolickiej, 7 marca 2022 – Homilia Księdza Asystenta

Akcja Katolicka logo

Drodzy bracia i siostry! Przed kilkoma dniami wymownym obrzędem posypania głów popiołem rozpoczęliśmy liturgiczny okres Wielkiego Postu, przez który pragniemy wyrazić zobowiązanie do nawrócenia naszego serca ku Chrystusowi. Na ogół ten czas bywa wiązany ze smutkiem, szarością życia. Tymczasem jest on cennym darem Boga, ważnym i bogatym w treści etapem drogi Kościoła, jest zmierzaniem do Paschy Pana. Czytania biblijne dzisiejszej liturgii podpowiadają sugestywnie, jak w pełni przeżywać to duchowe doświadczenie.

W Księdze Kapłańskiej znajdujemy słowa samego Boga wypowiedziane do Mojżesza: „Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: <Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!>” (19, 1). Jak wiemy jest to wezwanie bardzo ważne, najważniejsze dla nas ludzi wierzących. Jak dobrze, że mamy w Akcji Katolickiej „Szkołę świętości”, w której uświadamiamy sobie, że naszym obowiązkiem jest świętość. Nie można być chrześcijaninem, nie będąc świętym.

Świętość to nasza życiowa normalność, o której także mówi Pan Bóg we wspomnianej Księdze Kapłańskiej, która polega na tym, że się nie kradnie, nie kłamie, nie oszukuje bliźniego. Nie uciska się go i nie wykorzystuje! Nie ma się nienawiści w swoim sercu wobec bliźniego, ani urazy i nie wydaje się niesprawiedliwych wyroków. W swoim codziennym postępowaniu pamięta się o Bogu i liczy się z Jego wolą.

Najważniejszą jednak zasadą naszego chrześcijańskiego życia jest miłość bliźniego. Stąd słowa samego Boga: „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”. To samo przypomni nam w Ewangelii Jezus Chrystus. To On nas będzie sądził z uczynków miłości. Do tych stojących po prawej stronie powie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 31-35).

Miłość zawsze owocuje dobrem. Ale dobro nie zawsze stanowi owoc miłości. Dobro może być na przykład wynikiem spełnienia nałożonego na nas poczucia obowiązku, albo wewnętrznego przekonania o takim obowiązku. Dlatego chrześcijanie muszą pytać zawsze samych siebie, czy czynione przeze mnie dobro wynika tylko z poczucia obowiązku, czy też jego źródłem jest także, i przede wszystkim, autentyczna miłość Boga i bliźniego.

Ostatnie dni, które przeżywamy, napawają nas strasznym bólem i niepewnością. Przyznam szczerze, że budzę się w nocy z lękiem i modlę się o pokój dla Ukrainy i dla świata. Mam tam wielu znajomych biskupów, kapłanów i świeckich. Tyle razy jeździłem z posługą duszpasterską do Lwowa, Gródka Podolskiego, do Odessy, Symferopola, Sewastopola, Jałty, Mikołajewa, a nawet Kijowa. Spotykałem tam tylu katolików rozproszonych po wsiach i miastach, żyjących w wielkiej diasporze. Patrzyłem na ofiarnych księży, którzy mieli zazwyczaj małe wspólnoty parafialne i mimo tego budowali świątynie. Kościół się tam odradzał, coraz więcej było parafii, pojawiały się też rodzime powołania kapłańskie i zakonne.

Świat z podziwem patrzy na broniących się Ukraińców. Pomyśleć, że mężczyźni odwożą swoje rodziny najczęściej do Polski, a sami wracają do swojej Ojczyzny, by ją bohatersko bronić. Takich mężczyzn jest już 66 tys. Wracają, bo Ojczyznę należy bronić, jest to prawdziwy patriotyzm.

Rosjanie  atakując Ukrainę, rzekomo w obronie ludności rosyjskojęzycznej na wschodzie Ukrainy, bardzo się przeliczyli, bo ci ludzie wprawdzie  posługują się językiem rosyjskim, ale w głębi duszy są ukraińskimi patriotami, a ta wojna jeszcze bardziej ich patriotyzm ugruntowała. W związku z wojną rosyjsko – ukraińską  powołując się na Katechizm Kościoła Katolickiego należy przypomnieć, że  “kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać napastnikowi śmiertelny cios” (nr 2264)/.

Ci ludzie, dobrzy ludzie, są teraz męczeni, ranieni i zabijani przez najeźdźców rosyjskich. Jakie to bolesne, że dzieci, które choć mają po kilka lat, to doskonale już wiedzą, co to znaczy strach, wojna i śmierć. Musiały się tego nauczyć w zaledwie kilku dni.  „Chcę żyć, boję się. Cierpię ja, moja rodzina i moje życie” – mówi jeden z ukraińskich chłopców. „Tato został w Kijowie. Tato będzie sprzedawał rzeczy, żeby pomóc naszym bohaterom, naszemu wojsku. Naszym wojskom będzie pomagał, może nawet będzie walczył” – mówi ze łzami w oczach Marko Gonczaruk, uchodźca z Kijowa.    

Marko to jeden z wielu chłopców, który ze swoją matką opuścił  strefę wojny – zostawia za sobą dom, szkołę, kolegów, koleżanki, zabawki i ukochanego ojca. Podobnie jak tysiące innych dzieci w całej Ukrainie, boi się, czy go jeszcze kiedykolwiek zobaczy. W Ukrainie, w domach, a często w piwnicach, schronach czy w podziemnych stacjach metra, a nawet pod mostami  – wciąż przebywa około trzech milionów dzieci. Niektóre się urodziły w szpitalnych schronach. Wiele z nich już zginęło (32 dzieci), inne są ranne i okaleczone. Rosjanie uderzają w przedszkola, szkoły, sierocińce, szpitale, osiedla mieszkaniowe, w domy. Strzelają do lekarzy, strzelają do dzieci i starców – mówi jedna z Ukrainek, która świadczy pomoc po polskiej stronie granicy. Osierocone dzieci czekają na pomoc. Matki z dziećmi, które zdecydują się uciekać przed wojną, czeka niebezpieczna i wielogodzinna podróż.

Polska otwarła szeroko swoje granice dla uchodźców z Ukrainy.  Polacy pomagają im ofiarnie.  Jest to już pomoc na masową skalę. Polski rząd, samorządy, organizacje społeczne, wolontariusze nie szczędzą sił, czasu i pieniędzy dla nich. Są w tym szczodrzy i hojni, mają wielkie serca. Wzruszyła mnie informacja z przedszkola „Serduszko” prowadzonego przez Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe, którego jestem kapelanem, że jest gotowe darmowo przyjąć dzieci z Ukrainy. Takich przykładów jest wiele, świadczą one o tym, że w życiu swoim kierujemy się miłością, że miłość jest dla nas najważniejsza. 

Dumny jestem, że jestem Polakiem i że na mojej ojczystej ziemi od tysiąca lat istnieje Kościół Chrystusowy, który uczy nas miłości i napomina nas, gdy czasem schodzimy z tej najważniejszej drogi. Dziękuje ci Kościele za twoją naukę i twoje świadectwo miłości. Dziękuję ci św. Janie Pawle II  za to wezwanie z 1979 r.: „Musicie być silni miłością, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, tą miłością, która nigdy nie zawiedzie”.      

Kochani moi bądźmy naśladowcami Chrystusa i miłujmy naszych bliźnich, tak jak On nas miłuje. Nie ma innej drogi do świętości, jak tylko miłość.  Co więcej, nie ma drogi do pokoju, jak tylko miłość. Nienawiść rodzi wojnę, a miłość pokój. Bądźmy budowniczymi pokoju wszędzie tam, gdzie żyjemy, uczymy się pracujemy. Módlmy się o dar pokoju, bo tylko Bóg nam może go ofiarować. Pokój budowany wysiłkiem ludzkim jest kruchy i niepewny. Mówi się, że pokój nie jest najważniejszy, ale gdy go zabraknie, wszystko inne traci sens.  

Mamy wiele organizacji i instytucji w świecie stojących na straży pokoju. Niektóre mają ciągotki pacyfikatorskie, chciałyby pokój zaprowadzać siłą. Inne mają wymiar pacyfistyczny – sprowadzają pokój do wzniosłej, ale pustej gadaniny. Wśród tych organizacji budowniczych autentycznego pokoju jest niestety niewielu. Organizacje pokojowe są skuteczne w swoim działaniu, ale zwykle tylko w okresie pokojowym. Gdy przychodzi wojna są bezradne i niewiele potrafią uczynić dla pokoju.  

Martwi nas to, że państwo, które zostało  napadnięte przez silniejszego agresora zostawia się samemu sobie, że odmawia się mu pomocy w obronie. Wiemy przecież, że gdy bity jest bliźni należy przyjść mu natychmiast z pomocą. Jak można się zgadzać na taką obojętność. Ona ośmiela agresora, który w swojej żądzy żywi w sobie dążenie do zajmowania innych państw i regionów świata.  Państwa świata muszą być ze sobą solidarne. Tylko solidarność może zapewnić nam pokój. 

Należy jednak zauważyć, że sytuacja, o której mówimy jest skomplikowana i nie jednoznaczna. Świat niesie pomoc polityczną, humanitarną i zbrojeniową napadniętej Ukrainie, ale zdecydowanie odmawia pomocy militarnej. Czyni tak, żeby nie sprowokować III wojny światowej. Prezydent Ukrainy domaga się np. zamknięcia nieba nad Ukrainą co spowodowałoby zastopowanie ataków balistycznych i lotniczych. Zamknięcie nieba wiązałoby się jednak z podjęciem zobowiązania do bezpośredniego strącania rakiet balistycznych, czy uniemożliwiania ataków lotniczych, a to mogłoby zostać uznane za wypowiedzenie wojny przez Zachód.  

Putin uważa, nawet nałożone na Rosję sankcje, jako wypowiedzenie wojny Rosji. Tylko, że sankcje nie mają wymiaru militarnego, a jedynie odwetowy. Sojusz wojskowy jakim jest NATO ma charakter obronny, dlatego gwarantuje obronę militarną tylko swoim członkom. Można więc powiedzieć, że system prawa międzynarodowego, wypracowany przez wieki na bazie moralnego prawa naturalnego (bo etyka jest źródłem prawa a nie odwrotnie), dopuszcza mniejsze zło.    

Mówiąc na trudny temat tzw. mniejszego zła, należy wyjaśnić, że  w odniesieniu do zła naturalnego – tego zła, którego nie czynimy, tylko go doznajemy, kiedy stajemy wobec wyboru między złem większym i mniejszym, zawsze wolno nam wybierać zło mniejsze. Dlatego na przykład kiedy wybuchnie pożar, wzywamy strażaków, mimo że narobią nam oni całkiem niemało szkód i bałaganu. Jest to bowiem mniejsze zło, niż gdyby miał nam spłonąć cały dom. 

Natomiast w odniesieniu do zła moralnego obowiązuje zasada, że mniejszego zła nie wolno czynić nigdy. Bo wierzymy, że ten świat jest Boży i wobec tego nie może być takiej sytuacji, w której skazani bylibyśmy na konieczność grzeszenia, w której musielibyśmy paktować ze złem. Zresztą ilekroć ktoś próbuje się bronić przed jakimś nieszczęściem za pomocą grzechu, sądząc że wybiera w ten sposób mniejsze zło, zawsze okazuje się w końcu, że zachował się w sposób niegodziwy. Zło wybrane dla ochrony jakiegoś większego dobra, staje się środkiem do osiągnięcia tego celu, ale nawet najbardziej szlachetny cel nie pozwala na stosowanie złych środków.   

Z wojną na Ukrainie wiąże się jeszcze jedna sprawa, miłości do nieprzyjaciół (wrogów), jakimi dla całego cywilizowanego świata stali się Rosjanie. Miłość nieprzyjaciół zobowiązuje do szanowania godności każdego człowieka, nie kwestionowania jego prawa do nawrócenia i nie odmawiania mu przebaczenia jeśli o nie poprosi, pragnąc zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy. W wymiarze bezpośrednich relacji naszym nieprzyjaciołom przysługują, jak wszystkim ludziom ze względu na ich godność naturalną i nadprzyrodzoną, normalne wyrazy szacunku i czci  (dzień dobry, proszę, dziękuję), nie wolno im życzyć zła, zagrażającego ich istnieniu, lub zbawieniu a w przypadku tragedii należy pospieszyć im z pomocą.

Za nieprzyjaciół trzeba się też modlić, aby przejrzeli i odmienili swoje postępowanie. Sprawa miłości do nieprzyjaciół wiąże się z ludzką moralnością, a więc działaniem rozumnym i wolnym, które czasami stoi w opozycji do emocjonalnych odczuć, bo trudno się cieszyć z kontaktów z kimś, kto krzywdzi nas i naszych bliźnich.

Nasz świat potrzebuje nawrócenia do Boga, potrzebuje Jego przebaczenia, Jego miłości, potrzebuje nowego serca.  Od Wielkanocy dzieli nas czterdzieści dni, ten „intensywny” okres roku liturgicznego jest właściwym czasem, który zostaje nam danym i zadany, byśmy z większym zaangażowaniem dążyli do nawrócenia, bardziej wsłuchiwali się w Słowo Boże, żarliwiej się modlili, uczestnicząc w Drodze Krzyżowej i Gorzkich Żalach, oraz odprawiali pokutę, biorąc udział w rekolekcjach i wieńcząc je spowiedzią świętą, otwierali serca na posłuszne przyjęcie woli Bożej, byli bardziej skorzy do wyrzeczeń i dzięki temu wielkoduszniej pomagali potrzebującym bliźnim: ten duchowy szlak przygotowuje nas do przeżycia na nowo Misterium Paschalnego.

Niech Maryja, nasza przewodniczka na wielkopostnym szlaku, prowadzi nas do coraz głębszego poznania Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, niech nam pomaga w duchowej walce z grzechem, niech nas wspiera, gdy głośno wołamy: Converte nos, Deus salutaris noster – „Daj nam łaskę nawrócenia, Boże, nasze zbawienie”. Amen!

 

Copyright © 2025 Akcja Katolicka Diecezji Bielsko-Żywieckiej