RADIO

KIAK

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Jeleśnia

Msza św. z prośbą o beatyfikację ks. Jana Marszałka, Łodygowice 16 luty 2022 – Homilia Księdza Asystenta

Akcja Katolicka logo

16 lutego 2022 r. Msza św.  z prośbą o beatyfikację ks. Jana Marszałka

Jk 1, 19–27; Mk 8, 22–26

 

„Prawy zamieszka w domu Twoim, Panie” – śpiewaliśmy w psalmie międzylekcyjnym. Słowa psalmisty dobrze oddają atmosferę naszego dzisiejszego liturgicznego spotkania przy tym ołtarzu, który znajduje się pod strzechą zabytkowego, siedemnastowiecznego kościoła. Odbywały się tu różne uroczystości i celebracje, ale dopiero od roku 2021 są celebrowane regularnie comiesięczne msze św., w których kierujemy do Pana Boga pokorne prośby o wyniesienie Sługi Bożego ks. Jana Marszałka, tutejszego proboszcza, do chwały ołtarzy.

Dzięki decyzji watykańskiej Kongregacji ds. Kanonizacyjnych z dnia 21 grudnia 2021 roku nic już nie stoi na przeszkodzie w realizacji  pierwszego procesu w naszej diecezji, który dotyczy osoby nam bliskiej, znanej i uznanej, dzięki której spełniła się dla nas obietnica samego Chrystusa: „Pastores dabo vobis!” (dam wam pasterzy!).

Zatem nie chodzi o kandydata na ołtarze, który żył w dalekiej przeszłości, o którym opowiadają legendy, ale o kogoś z nas. Dla mnie – gdy byłem dzieckiem – wszyscy święci byli z dalekiej przeszłości. Dopiero pontyfikat Ojca Świętego Jana Pawła II sprawił, że święci to ludzie z naszego pokolenia, często z naszych rodzin i środowisk.

Sługa Boży ks. Jan Marszałek to człowiek bliski, znany niemal wszystkim parafianom, niektórych z nas chrzcił, spowiadał, udzielał nam sakramentów świętych, z nami się modlił i rozmawiał, przeżywał różne bolesne życiowe sytuacje, był jednym z nas, myślał jak my, wyznawał wiarę w Boga jak my, pracował i służył nam, pośród nas cierpiał i umarł. To na tutejszym  cmentarzu, a jeśli da Bóg po beatyfikacji w kościele, pozostanie z nami aż do ostatecznych dni, aż do naszego zmartwychwstania. Wzruszamy się, gdy myślimy o tym, że był tak blisko nas, że był jednym z nas.

Jako ministrant, lektor i kleryk, a później kapłan spotykałem go w mojej rodzinnej parafii w Kozach na uroczystościach naszej wspólnoty parafialnej. Przybywał do nas, gdyż przyjaźnił się z ówczesnym proboszczem śp. Józefem Sanakiem (1961-1971), a od 1971 roku z ks. Władysławem Sieczką. Pamiętam go w sposób wyjątkowy, choć tylu innych kapłanów przybywało do Kóz, a ich jakoś nie zapamiętałem. Z wielkim szacunkiem odnosili się do niego kapłani i wierni. Miał w swojej osobowości coś niewątpliwie wyjątkowego, co biło z jego twarzy i ze słów wypowiadanych przez niego.

Był dostojny, choć skromny, wtedy nosił tylko czarną sutannę i białą komżę, nie odznaczał się więc strojem, choć był prałatem, ale wyróżniał się tym, co dzisiaj nazwiemy świętością. Tak, święci są niby tacy sami jak my, a jednak są inni, mają w sobie to coś, co ich charakteryzuje i wyróżnia. Nie zawsze potrafimy to odkryć za ich życia, ale widzimy zdecydowanie po ich śmierci. Często bowiem mówimy, że byli jak my, ale po chwili stwierdzamy, niby jak my, a jednak inni. Ta inność to właśnie świętość!

Nie o samą inność tu jednak chodzi w przypadku świętości kandydata na ołtarze. Każdy kandydat na ołtarze ma swój specyficzny, niepowtarzalny charyzmat, otrzymany od Ducha Świętego. To brzmi jak paradoks ewangeliczny, że charyzmatem księdza Marszałka była inność polegająca na zwyczajności. Znany filozof Emmanuel Levinas, w kontekście holokaustu mówił o objawianiu twarzy drugiego człowieka. Ksiądz prałat Marszałek niezależnie od okoliczności, zawsze objawiał nam tę samą twarz – twarz kapłana Bożego i przyjaciela wszystkich ludzi. Charyzmat naszego kandydata na  ołtarze, to: niezwykła prostota, dyspozycyjna przystępność i służebna życzliwość. Takim go zapamiętaliśmy.

Musimy jednak pamiętać o tej prawdzie, że Bóg wezwał wszystkich ludzi do świętości. Nie tylko kandydatów na ołtarze – nas też – wezwał, ale także uczynił zdolnymi do jej osiągnięcia. Ustanowił też dla nas Kościół, który wyposażył we wszystkie środki potrzebne do jej zdobycia. Do wszystkich skierowane zostało zaproszenie Jezusa: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).

„Aby być świętymi – stwierdza papież Franciszek – nie trzeba być biskupami, kapłanami, zakonnikami ani zakonnicami. Często mamy pokusę, aby sądzić, że świętość jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy mają możliwość oddalenia się od zwykłych zajęć, aby poświęcać wiele czasu modlitwie. Ale tak nie jest. Wszyscy jesteśmy powołani, by być świętymi, żyjąc z miłością i dając swe świadectwo w codziennych zajęciach, tam, gdzie każdy się znajduje. Jesteś osobą konsekrowaną? Bądź świętym, żyjąc radośnie swoim darem. Jesteś żonaty albo jesteś mężatką? Bądź świętym, kochając i troszcząc się o męża lub żonę, jak Chrystus o Kościół. Jesteś rodzicem, babcią lub dziadkiem? Bądź świętym, cierpliwie ucząc dzieci naśladowania Jezusa. Jesteś pracownikiem? Bądź świętym, wypełniając uczciwie i kompetentnie twoją pracę w służbie braciom. Sprawujesz władzę? Bądź świętym, walcząc o dobro wspólne i wyrzekając się swoich interesów osobistych.” (Franciszek, Adhortacja „Gaudete et exsultate” o powołaniu do świętości w świecie współczesnym, Watykan 2018, nr 14).

Niedawno (24 stycznia) obchodziliśmy wspomnienie św. Franciszka Salezego – biskupa Genewy, żyjącego   na przełomie XVI i XVII wieku, w trudnym okresie poreformacyjnym, który spowodował rozłam w Kościele i rozwój różnych nurtów protestantyzmu. W swoich pismach mówił on o wielu rodzajach duchowości, także duchowości ludzi świeckich. Cechą charakterystyczną tej ostatniej duchowości, jest nie tylko indywidualny apostolat: modlitwy, dobrego przykładu, cierpienia i miłosierdzia, ale także czynne uczestnictwo w życiu społecznym: we wspólnotach rodzinnych, w kręgach sąsiedzkich, w środowiskach pracy, w patriotycznej służbie narodowi.

Papież Franciszek woła: „Nie bójmy się świętości. Nie odbierze ona nam sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie!”. Każdy chrześcijanin – na tyle, na ile się uświęca – staje się bardziej owocny dla świata. „Nie lękajmy się dążyć wyżej, dać się miłować i wyzwolić przez Boga. Nie bójmy się pozwolić, aby nas prowadził Duch Święty. Świętość nie czyni nas mniej ludzkimi, ponieważ jest spotkaniem naszej słabości z siłą łaski. W głębi – jak powiedział papież Franciszek – istnieje tylko jeden smutek, nie być świętym”.

To wezwanie jest proste i przekonujące, jego realizacja nie jest jednak łatwa, z racji ułomności natury ludzkiej, pokus postmodernistycznego świata i podstępów szatana. Można więc powiedzieć, że niełatwo być świętym, choć równocześnie żyć po chrześcijańsku znaczy tyle, co „żyć jak święty”. Ta świętość zatem ma, z jednej strony, charakter powszechny, bo każdy został przez Boga do niej zaproszony, a jednak równocześnie, z drugiej strony, ma charakter indywidualny, gdyż każdy człowiek ma swoją własną prowadzącą do niej drogę.

Droga do świętości nie polega na dokonywaniu rzeczy niepowszednich, przekraczających ludzkie możliwości, lecz na niezwykłym podejściu do rzeczy zwykłych, codziennych. To zaś powinno się dokonywać przez całe życie, gdyż świętość nie jest zależna od liczby przeżytych lat, w każdym okresie życia jest możliwa do osiągnięcia. Każdy dzień powinniśmy przeżywać, szukając woli Bożej i gorliwie ją wypełniając.

Najważniejszym czynnikiem w zdobywaniu świętości jest wiara w Boga. Odczytany przed chwilą fragment Ewangelii mówi nam o mocy wiary. Nie byłoby cudu uzdrowienia, gdyby nie było wiary człowieka niewidomego. Przyprowadzili go do Jezusa znajomi, bo on wierzył, że Chrystus może mu pomóc. On Chrystusa o to bardzo prosił, po prostu błagał, był w tym błaganiu wręcz natarczywy, uparty, bo wierzył, że otrzyma pomoc, że stanie się cud.

Życie Sługi Bożego ks. Jana cechowała głęboka wiara. Wyniósł ją z pobożnego domu, nauczył się jej od swoich rodziców i duszpasterzy w Krzeczowie, wiosce położonej przy drodze z Krakowa do Zakopanego. Pogłębiał ją w Seminarium Duchownym w Krakowie podczas studiów. Starał się rzetelnie studiować, aby jego wiara była rozumna to znaczy oświecona Bożą mądrością. Dbał o jej rozwój podczas całego swojego kapłańskiego życia. Mówiono o nim pobożny, wierzący i mądry kapłan.  Taki był przy tym ołtarzu, ale i w konfesjonale, w salce katechetycznej, w kancelarii parafialnej, w czasie spotkań duszpasterskich i rozmów na plebanii.

Wiara otwierała jego serce na ludzi biednych, chorych, a nade wszystko dotkniętych plagą alkoholizmu, który niszczył radość i spokój życia wielu rodzin. W tym działaniu był nieustępliwy! Taki był w radościach i smutkach, do nikogo nie żywił żalu, każdemu przebaczał, na nikogo się nie gniewał. Nikomu nie wyrządził krzywdy, choć od wielu wielokrotnie w sposób niezasłużony jej doznawał.

Dobrze wiedział, że nasza wiara nie polega jedynie na apostolskiej aktywności, ale przede wszystkim na kontemplacji oblicza Chrystusa. Kto nie rozpozna Chrystusa na modlitwie, ten nie rozpozna go i w działaniu. Aby to działanie mogło być skuteczne pod względem duszpasterskim, musi wypływać z modlitwy i na niej się opierać. Od wczesnych godzin porannych trwał na modlitwie, w jedności modlitewnej był z Panem podczas swoich czynności i obowiązków, wieczór wypełniał modlitwą, nawet często nocą się modlił.

Wielu z nas go zapamiętało klęczącego przed tym tabernakulum trzymającego głowę w swoich rękach. Wielu wciąż słyszy szept jego cichej modlitwy zanoszonej do Boga z pobliskiego konfesjonału, czy też szelest różańca, który znajdował się zawsze w jego kapłańskich dłoniach.  Konfesjonał był ulubionym jego miejscem, chętnie w nim posługiwał, nigdy nie nużył się i nie zniechęcał! Inicjował różne nabożeństwa i nowenny, a przede wszystkim zachęcał do adoracji Najświętszego Sakramentu. Można powiedzieć, że rozmodlił całą parafię.  Był kapłanem maryjnym! Kochał Matkę Bożą i tego uczył swoich parafian. Sercem był blisko św. Józefa, którego czcił i kochał.

Należy więc stwierdzić, że jego wiara była na miarę świadectwa. Dzięki heroicznej wierze stawał się czytelnym świadkiem Chrystusa. Światłem wiary oświecał drogi życia innym i rozpalał ich serca, aby chwalili Ojca w niebie. W wierze tkwiła siła jego oddziaływania na ludzi młodych. Wielu z nich – patrząc na jego życie – utwierdzało się w powołaniu kapłańskim i zakonnym! Jego głęboka wiara prowadziła wielu ludzi do nawrócenia i pokuty. Co więcej, swoją wiarą promieniował na kapłanów w parafii, w dekanacie i diecezji. Widać to było szczególnie wyraźnie w 1968 roku podczas peregrynacji Jasnogórskiego Obrazu w naszym regionie. Jego wiara promieniowała na całą Żywiecczyznę, a nawet poza nią – daleko aż po krańce archidiecezji krakowskiej. Ona budziła podziw i zachwyt nawet u papieża Jana Pawła II!

Otaczał należną troską wszystkich ludzi wierzących, był dla nich dobrym pasterzem i wymagającym nauczycielem. Dbał o ich duchową i intelektualną formację, miał z nimi serdeczny kontakt, był otwarty  na dialog duszpasterski z nimi, nie bał się ludzi. Myślę, że ten stosunek do parafian zaowocował powstaniem nowych wspólnot apostolskich i dał podwaliny pod Akcję Katolicką. Nieraz się zastanawiam, jak to się dzieje, że w niektórych parafiach tak łatwo ją utworzyć, a w innych jest to prawie niemożliwe.

Mówi się, że Pan Bóg daje na  m błogosławionych i świętych jakich naprawdę potrzebujemy. My wszyscy, potrzebujemy świętości ks. Jana Marszałka,  potrzebują jej nasze rodziny i nasze parafie, potrzebują jego świadectwa kapłani, potrzebują go jako orędownika młodzi ludzie odczuwający łaskę powołania. W związku  tym z całego serca wołamy:

„Panie Boże w Trójcy Świętej Jedyny! Ty znasz gorące od miłości Boga i ludzi serce Sługi Bożego ks. Jana. Był kapłanem, który miał myśli i uczucia skupione tylko na Tobie!  I ze względu na Ciebie był otwarty na potrzeby nasze. Wejrzyj na jego święte życie wypełnione aż po brzegi dobrymi uczynkami i dozwól nam rychło radować się łaską wyniesienia go do chwały ołtarzy.

Spraw, aby jego wstawiennictwo przyczyniło się do ożywienia naszej wiary, a także wiary naszych kapłanów i stało się impulsem  do ożywienia nowych powołań kapłańskich i zakonnych. O tę łaskę prosimy Cię pokornie, gdyż jej w tym trudnym czasie pilnie potrzebujemy. Potrzebujemy jego wstawiennictwa u Ciebie, abyśmy dzięki posłudze kapłanów trwali przy Tobie i tylko Twoją głosili chwałę”. Amen.

Copyright © 2025 Akcja Katolicka Diecezji Bielsko-Żywieckiej