Drodzy bracia i siostry! Przed kilkoma dniami wymownym obrzędem posypania głów popiołem rozpoczęliśmy liturgiczny okres Wielkiego Postu, przez który pragniemy wyrazić zobowiązanie do nawrócenia naszego serca ku Chrystusowi. Na ogół ten czas bywa wiązany ze smutkiem, szarością życia. Tymczasem jest on cennym darem Boga, ważnym i bogatym w treści etapem drogi Kościoła, jest zmierzaniem do Paschy Pana. Czytania biblijne dzisiejszej liturgii podpowiadają sugestywnie, jak w pełni przeżywać to duchowe doświadczenie.
W Księdze Kapłańskiej znajdujemy słowa samego Boga wypowiedziane do Mojżesza: „Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: <Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!>” (19, 1). Jak wiemy jest to wezwanie bardzo ważne, najważniejsze dla nas ludzi wierzących. Jak dobrze, że mamy w Akcji Katolickiej „Szkołę świętości”, w której uświadamiamy sobie, że naszym obowiązkiem jest świętość. Nie można być chrześcijaninem, nie będąc świętym.
Świętość to nasza życiowa normalność, o której także mówi Pan Bóg we wspomnianej Księdze Kapłańskiej, która polega na tym, że się nie kradnie, nie kłamie, nie oszukuje bliźniego. Nie uciska się go i nie wykorzystuje! Nie ma się nienawiści w swoim sercu wobec bliźniego, ani urazy i nie wydaje się niesprawiedliwych wyroków. W swoim codziennym postępowaniu pamięta się o Bogu i liczy się z Jego wolą.
Najważniejszą jednak zasadą naszego chrześcijańskiego życia jest miłość bliźniego. Stąd słowa samego Boga: „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”. To samo przypomni nam w Ewangelii Jezus Chrystus. To On nas będzie sądził z uczynków miłości. Do tych stojących po prawej stronie powie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 31-35).
Miłość zawsze owocuje dobrem. Ale dobro nie zawsze stanowi owoc miłości. Dobro może być na przykład wynikiem spełnienia nałożonego na nas poczucia obowiązku, albo wewnętrznego przekonania o takim obowiązku. Dlatego chrześcijanie muszą pytać zawsze samych siebie, czy czynione przeze mnie dobro wynika tylko z poczucia obowiązku, czy też jego źródłem jest także, i przede wszystkim, autentyczna miłość Boga i bliźniego.
Ostatnie dni, które przeżywamy, napawają nas strasznym bólem i niepewnością. Przyznam szczerze, że budzę się w nocy z lękiem i modlę się o pokój dla Ukrainy i dla świata. Mam tam wielu znajomych biskupów, kapłanów i świeckich. Tyle razy jeździłem z posługą duszpasterską do Lwowa, Gródka Podolskiego, do Odessy, Symferopola, Sewastopola, Jałty, Mikołajewa, a nawet Kijowa. Spotykałem tam tylu katolików rozproszonych po wsiach i miastach, żyjących w wielkiej diasporze. Patrzyłem na ofiarnych księży, którzy mieli zazwyczaj małe wspólnoty parafialne i mimo tego budowali świątynie. Kościół się tam odradzał, coraz więcej było parafii, pojawiały się też rodzime powołania kapłańskie i zakonne.
Świat z podziwem patrzy na broniących się Ukraińców. Pomyśleć, że mężczyźni odwożą swoje rodziny najczęściej do Polski, a sami wracają do swojej Ojczyzny, by ją bohatersko bronić. Takich mężczyzn jest już 66 tys. Wracają, bo Ojczyznę należy bronić, jest to prawdziwy patriotyzm.
Rosjanie atakując Ukrainę, rzekomo w obronie ludności rosyjskojęzycznej na wschodzie Ukrainy, bardzo się przeliczyli, bo ci ludzie wprawdzie posługują się językiem rosyjskim, ale w głębi duszy są ukraińskimi patriotami, a ta wojna jeszcze bardziej ich patriotyzm ugruntowała. W związku z wojną rosyjsko – ukraińską powołując się na Katechizm Kościoła Katolickiego należy przypomnieć, że “kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać napastnikowi śmiertelny cios” (nr 2264)/.
Ci ludzie, dobrzy ludzie, są teraz męczeni, ranieni i zabijani przez najeźdźców rosyjskich. Jakie to bolesne, że dzieci, które choć mają po kilka lat, to doskonale już wiedzą, co to znaczy strach, wojna i śmierć. Musiały się tego nauczyć w zaledwie kilku dni. „Chcę żyć, boję się. Cierpię ja, moja rodzina i moje życie” – mówi jeden z ukraińskich chłopców. „Tato został w Kijowie. Tato będzie sprzedawał rzeczy, żeby pomóc naszym bohaterom, naszemu wojsku. Naszym wojskom będzie pomagał, może nawet będzie walczył” – mówi ze łzami w oczach Marko Gonczaruk, uchodźca z Kijowa.
Z wojną na Ukrainie wiąże się jeszcze jedna sprawa, miłości do nieprzyjaciół (wrogów), jakimi dla całego cywilizowanego świata stali się Rosjanie. Miłość nieprzyjaciół zobowiązuje do szanowania godności każdego człowieka, nie kwestionowania jego prawa do nawrócenia i nie odmawiania mu przebaczenia jeśli o nie poprosi, pragnąc zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy. W wymiarze bezpośrednich relacji naszym nieprzyjaciołom przysługują, jak wszystkim ludziom ze względu na ich godność naturalną i nadprzyrodzoną, normalne wyrazy szacunku i czci (dzień dobry, proszę, dziękuję), nie wolno im życzyć zła, zagrażającego ich istnieniu, lub zbawieniu a w przypadku tragedii należy pospieszyć im z pomocą.
Za nieprzyjaciół trzeba się też modlić, aby przejrzeli i odmienili swoje postępowanie. Sprawa miłości do nieprzyjaciół wiąże się z ludzką moralnością, a więc działaniem rozumnym i wolnym, które czasami stoi w opozycji do emocjonalnych odczuć, bo trudno się cieszyć z kontaktów z kimś, kto krzywdzi nas i naszych bliźnich.
Nasz świat potrzebuje nawrócenia do Boga, potrzebuje Jego przebaczenia, Jego miłości, potrzebuje nowego serca. Od Wielkanocy dzieli nas czterdzieści dni, ten „intensywny” okres roku liturgicznego jest właściwym czasem, który zostaje nam danym i zadany, byśmy z większym zaangażowaniem dążyli do nawrócenia, bardziej wsłuchiwali się w Słowo Boże, żarliwiej się modlili, uczestnicząc w Drodze Krzyżowej i Gorzkich Żalach, oraz odprawiali pokutę, biorąc udział w rekolekcjach i wieńcząc je spowiedzią świętą, otwierali serca na posłuszne przyjęcie woli Bożej, byli bardziej skorzy do wyrzeczeń i dzięki temu wielkoduszniej pomagali potrzebującym bliźnim: ten duchowy szlak przygotowuje nas do przeżycia na nowo Misterium Paschalnego.
Niech Maryja, nasza przewodniczka na wielkopostnym szlaku, prowadzi nas do coraz głębszego poznania Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, niech nam pomaga w duchowej walce z grzechem, niech nas wspiera, gdy głośno wołamy: Converte nos, Deus salutaris noster – „Daj nam łaskę nawrócenia, Boże, nasze zbawienie”. Amen!