Niedziela Chrztu Pańskiego 13 stycznia 2013 r. Podraj
Iz 42, 1–4, 6–7; Dz 10, 34–38; Łk 3, 15–16. 21–22
„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22). Jak wiemy, okres Bożego Narodzenia jest czasem objawienia się Syna Bożego w człowieku Jezusie Chrystusie, poczętym za sprawą Ducha Świętego i narodzonym z Dziewicy Maryi w noc betlejemską. Objawienie to dokonało się na oczach pasterzy oraz trzech Mędrców przybyłych ze Wschodu. Widzieli to objawienie ludzie i dali mu świadectwo.
Kościół z uniesieniem i czcią rozważa te pierwsze dni Syna Bożego na ziemi. Dzisiaj skupiamy uwagę na wydarzeniu, jakim był chrzest Jezusa z Nazaretu. Wiemy, że po zakończeniu życia ukrytego Jezus przychodzi z Nazaretu nad Jordan i tam zostaje ukazany przez Jana Chrzciciela jako „Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1, 29). Nad tym świadectwem Janowym unoszą się na wysokości słowa, które potwierdzają Boże synostwo Jezusa: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22). Jan Chrzciciel był pierwszym, który dał świadectwo nad Jordanem – a jego ludzkie świadectwo zostało potwierdzone przez Boga Ojca, słowem skrzydlatym przyniesionym nad Jordan z mocy Ducha Świętego. Świadectwo to usłyszeli pielgrzymi zgromadzeni nad brzegami Jordanu w chwili chrztu Chrystusa. Od wieków słyszą je wszyscy wierni. Słyszymy je także my.
Tymi pamiętnymi słowami liturgia Kościoła zamyka dzisiaj okres Bożego Narodzenia i epifanii (’objawienia’). Tak z betlejemską epifanią Słowa Wcielonego Kościół Chrystusa łączy w jedno objawienie boskości Jezusa, epifanię nad brzegiem Jordanu – chwałę, jaką Ojciec otoczył Swego Syna Jezusa. Oczywiście, głos z Nieba nad Jordanem odnosił się wówczas do Jezusa z Nazaretu, jedynego prawdziwego Syna Bożego od zawsze. Lecz dzisiaj te słowa z nieba zostają niejako na nowo wypowiedziane w każdym chrzcie – nad każdym ochrzczonym.
Dzięki sakramentowi chrztu człowiekowi zostaje w nowy sposób darowane ojcostwo Boga. Kto je otrzymuje, zostaje w nowy sposób przez Niego usynowiony. Tak rozpoczyna się prawdziwa, głęboka wspólnota z Ojcem, stanowiąca przezwyciężenie wszelkiej alienacji wewnętrznej spowodowanej przez grzech. Tak rozpoczyna się nowe ukształtowanie – jak pisze św. Paweł – „nowego stworzenia” (2 Kor 5, 17). Chrzest jest nowym narodzeniem, odrodzeniem – jak mówi ten sam apostoł – „obmyciem odradzającym i odnawiającym w Duchu Świętym” (Tt 3, 5).
Chrzest jako tak wielkie i tak znaczące wydarzenie nakłada na człowieka ważne obowiązki. W czytaniu z Dziejów Apostolskich usłyszeliśmy, że Jezus po swoim chrzcie „przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich” (Dz 10, 38). Także w życiu każdego ochrzczonego chrzest powinien się ujawniać w jasnym i dobrym życiu na miarę świadectwa. Istotnie, „przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Chrystusem pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych ku chwale Ojca” (Rz 6, 4). Trzeba dokładać starań, aby ziarno łaski złożone w „naszych sercach” (Ga 4, 6), czyli we wnętrzu ochrzczonych, wzrastało i przyniosło owoc w obfitości, doprowadzając do dojrzałości chrześcijańskiej.
Wszyscy zostaliśmy wezwani do życia, które wyznaczył nam chrzest, czyli do usta-wicznego odnawiania naszej wiary w Pana i podejmowania wszelkich obowiązków koś-cielnych. Bóg chce zbawienia dla nas wszystkich. Ojciec, który jest w niebie, pragnie, byśmy „mieli życie w obfitości” (J 10, 10). Chrzest wprowadza człowieka we wspólnotę z Chrys-tusem i w ten sposób daje życie, prawdziwe życie. To prawdziwe życie wymaga odrzucenia wszystkiego, co nie jest do pogodzenia z prawdziwą przyjaźnią z Chrystusem, co wprowadza w naszą codzienność fałsz, obłudę, zakłamanie, skłania do ucieczki przed prawdą, przed prawdziwym życiem.
Chrzest stanowi równocześnie wezwanie i zobowiązanie do podjęcia trudów życiowych, do wejścia na drogę Chrystusowego krzyża. Człowiek ochrzczony musi podjąć współpracę z łaską Bożą. To współdziałanie wymaga nieustającego trudu pokonywania w sobie zła. Świat zewnętrzny kusi człowieka na wielorakie sposoby, wabi go też grzech. Ponętą stają się wewnętrzne ludzkie słabości. Dlatego potrzebna jest nieustająca praca nad sobą, aby nie poddać się niewoli grzechu.
W Roku Wiary warto zwrócić uwagę na konieczność śmiałego wyznawania naszej wiary, zapoczątkowanej na chrzcie świętym, także wyznawania w życiu publicznym. Wiara nie może być przeżywana jedynie w sercu, ona musi być wyznawana. Człowiek wierzący ma stać się – na mocy chrztu świętego – wyznawcą Chrystusa. Nie można więc wiary ukrywać, wstydzić się jej, ale trzeba ją ukazywać innym. Sztandar wiary należy nieść wysoko z dumą i odważnie, nie lękając się krytyki czy pogardy ze strony innych. Na świadectwo wiary czekają najbliżsi – mąż, żona, dzieci, krewni, sąsiedzi, znajomi w szkole i w pracy. Jeśli znajdują w nas świadków wiary, ich wiara się umacnia, a jeśli nie – ich wiara się osłabia i gaśnie.
Bywa i tak, że nasze świadectwo wiary zostaje połączone z cierpieniem, a nawet męczeństwem. Można doświadczać upokorzeń z tytułu wiary wszędzie, można być też dyskryminowanym i skazywanym na niesprawiedliwe sądy. Tylko w minionym roku zginęło na świecie za wiarę 105 tysięcy chrześcijan. Takie dane amerykańskiego ośrodka prowadzącego statystyki religijne podał w Radiu Watykańskim włoski socjolog religii Massimo Introvigne. To oznacza śmierć jednej osoby co 5 minut. Pojawienie się na przykład na mszy świętej w Nigerii wymaga niezwykłej odwagi, gdyż oznacza ryzykowanie życiem. Jako kolejne obszary ryzyka należy wymienić inne kraje o silnej obecności islamskiego fundamentalizmu, czyli Somalię, Mali, Pakistan i niektóre regiony Egiptu. Trzeba też wspomnieć o krajach, w których panują reżimy totalitarne z Koreą Północną na czele. W indyjskim stanie Orisa chrześcijanie są uznawani za zdrajców narodu.
Błogosławiony Jan Paweł II nazwał Akcję Katolicką szkołą wiary i świadectwa. To ona od ponad osiemdziesięciu lat jest taką szkołą dla wiernych w Polsce. Pewnie dlatego władze komunistyczne zaraz po drugiej wojnie światowej zakazały jej działalności. Bały się jej skuteczności w obronie wiary. W nowych warunkach politycznych, w Polsce lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia, Akcja Katolicka odrodziła się na nowo. Piętnaście lat temu powstała w waszej parafii i obecnie liczy dziewiętnastu członków i członkiń. Wielka w tym zasługa ks. prałata Emila Dyrdy – ówczesnego proboszcza – oraz ludzi, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Kościoła. Od samego początku przewodzi wam pan Edward Żmij, który nie tylko wspiera tutejszy oddział, ale ogromnie angażuje się na rzecz Akcji Katolickiej w diecezji, będąc członkiem Diecezjalnego Zarządu. Dobrze wiemy, że bez opieki duchowej Akcja Katolicka nie może istnieć, dlatego wyrażamy naszą wdzięczność także obecnemu proboszczowi ks. Leszkowi Bogaczowi. Nie wszyscy członkowie dożyli tego naszego skromnego jubileuszu, Bóg powołał do siebie dziewięć lat temu śp. Józefa Mosia. Dzisiaj modlimy się także za spokój jego duszy.
Jubileusz 15-lecia daje nam okazję do tego, aby podziękować Panu Boga za istnienie tego wspaniałego stowarzyszenia, a także, by wypowiedzieć naszą wdzięczność wobec wszystkich zaangażowanych w jego rozwój. Tutejsza Akcja Katolicka podjęła i zrealizowała wiele pięknych inicjatyw religijno-społecznych. Trudno je wszystkie dzisiaj wymieniać. Inicjatywy te mogły się powieść dzięki modlitwie i zaangażowaniu członków oddziału. Trzeba się odnieść do tego wszystkiego z wielkim szacunkiem i wdzięcznością, tym bardziej, że brakuje dzisiaj ludzi, którzy tak chętnie poświęcaliby bezinteresownie swój czas dla innych. Bóg, który wszystko widzi, na pewno nagrodzi ten wasz trud. Bądźcie tego pewni!
Trwajcie mocno przy Chrystusie i zdobywajcie dla Niego serca innych. Tylu ludzi wciąż znajduje się poza Kościołem, nie odczuwa w sobie pragnienia jedności z Bogiem, wielu wzgardziło Jego przykazaniami i odwróciło się od Niego, wielu stało się wrogami Boga i Jego Kościoła. Wszystkich trzeba przyprowadzić z powrotem do Chrystusa. Każdy człowiek przecież w Nim – w Bogu – może odnaleźć swoje zbawienie, bo poza Bogiem nie ma zbawienia. Kto tych ludzi ma przyprowadzić do Chrystusa? Kapłani – na pewno i oni, ale czy tylko oni? Musimy sobie uświadomić tę prawdę, że mają to czynić także ludzie świeccy, wszyscy, którzy z nimi żyją i spotkają się na co dzień.
Dziękując dzisiaj Panu Bogu za 15 lat istnienia i działania Akcji Katolickiej w Podraju, zwracam się z gorącym apelem do was wszystkich ochrzczonych, abyście wspierali to dzieło modlitwą – wspólnotową i indywidualną, życzliwym słowem i osobistą przynależnością. Poświęcając swój czas Akcji Katolickiej, doświadczycie wielkiego jej dobrodziejstwa, umocnicie swoją wiarę i staniecie się świadkami Chrystusa w świecie współczesnym. Nowa ewangelizacja potrzebuje Akcji Katolickiej!
Na koniec chciałem przywołać zapewne znane wam wszystkim – a dodające nam otuchy – słowa Jana Pawła II: „Akcjo Katolicka nie lękaj się, należysz do Kościoła i jesteś w sercu samego Boga”. Amen.