Życie nasze jest pielgrzymką.
List na sierpień 2020 roku
Kochana Rodzino Akcji Katolickiej! Przesyłam kolejny list w tym wciąż trudnym, ale jednocześnie ciekawym czasie. Nie ukrywam radości z ostatnich wyborów prezydenckich. To dobry i szczęśliwy wybór dla naszej Ojczyzny i dla nas samych.
Sierpień jest miesiącem maryjnym w naszej polskiej tradycji. Już w drugim jego dniu czcimy Ją jako Królową Aniołów! Królowa Anielska nie jest tylko ozdobnym tytułem Maryi. Aniołowie wkraczali w Jej życie, pełniąc służebną rolę w ważnych wydarzeniach, gdy urzeczywistniały się wielkie plany Boże wobec świata i człowieka.
Tak, Maryja jest Królową ze względu na szlachetność duszy i wspaniałe dary, jakie otrzymała. Nieustannie i hojnie obdarowuje ludzkość wszelkimi skarbami swojej miłości i otacza swoją opieką. Maryja jest Królową, ponieważ w jedyny sposób jest złączona ze swoim Synem, zarówno w ziemskiej wędrówce, jak i w chwale nieba. Jest Matką Pana, Króla królów (por. Iz 9, 1–6) i wskazuje Jezusa jako życie, zbawienie i nadzieję dla nas. Królewskość Maryi jest konsekwencją Jej zjednoczenia z Synem, tego, że przebywa w niebie, czyli w komunii z Bogiem, że ma udział w odpowiedzialności Boga za świat i w miłości Boga do świata. Panuje powszechne, pospolite wyobrażenie o królu lub królowej, że jest to osoba mająca władzę, bogactwo, ale nie tego rodzaju jest królewskość Jezusa i Maryi.
Maryja jest Królową w służbie Boga dla ludzkości, jest Królową miłości, która swoje życie czyni darem dla Boga, aby włączyć się w plan zbawienia człowieka. Odpowiada aniołowi: „Oto ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38), a w Magnificat śpiewa: Bóg „wejrzał na uniżenie służebnicy swojej” (Łk 1, 48). Pomaga nam. Jest Królową właśnie przez to, że nas kocha, że nam pomaga w każdej potrzebie; jest naszą siostrą, pokorną służebnicą.
Maryja urzeczywistnia królestwo służby i miłości, czuwając nad nami, swoimi dziećmi, gdy zwracamy się do Niej w modlitwie, aby Jej dziękować lub prosić o matczyną opiekę, Jej niebieską pomoc, gdy – być może – zgubiliśmy drogę. W pogodnych lub mrocznych chwilach życia zwracamy się do Maryi, zawierzając się Jej nieustannemu wstawiennictwu, aby u Syna wyjednywała nam wszelkie łaski i miłosierdzie potrzebne w pielgrzymowaniu po drogach świata. Do Tego, który rządzi światem i trzyma w ręku losy wszechświata, zwracamy się z ufnością za pośrednictwem Maryi Dziewicy.
Królowa Aniołów jest zatem tytułem, który wyraża zaufanie, radość i miłość. Wiemy, że Ta, która ma w swych dłoniach po części losy świata, jest dobra, kocha nas i pomaga nam w trudnościach. W naszych codziennych modlitwach zwracajmy się do Niej z ufnością. Maryja niezawodnie będzie orędować za nami u swego Syna. Maryja jest Królową nieba, bliską Boga, ale jest także Matką bliską każdemu z nas, która nas kocha i wysłuchuje naszego głosu.
„Idźmy, tulmy się jak dziatki / Do Serca Maryi Matki, / Czy nas nęka życia trud, / Czy to winy czerni brud, / Idźmy, idźmy ufnym krokiem, / Rzewnym sercem, łzawym okiem, /
To Serce zna dzieci głos, / Odwróci bolesny cios. / Matko, ulżyj życia trud, / Zmyj z serc naszych winy brud. / Ty nas kochasz, a my Ciebie, / Niech się z Tobą złączym w niebie”.
Nie możemy zapomnieć o setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej, zwyczajowo nazywanej Cudem nad Wisłą, która toczyła się w dniach 13–25 sierpnia 1920 roku pomiędzy Rosją Radziecką i Polską. Była decydującą bitwą wojny polsko-bolszewickiej. Zwycięstwo to pozwoliło zachować niepodległość odradzającej się Rzeczypospolitej, a także przekreśliło radzieckie plany ofensywy na Europę Zachodnią oraz plany rozpętania międzynarodowej rewolucji.
W centrum przeżywanego sierpnia znajduje się uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W tym uroczystym dniu nasze myśli i serce kierujemy ku niebu, gdzie króluje Najświętsza Maryja Panna. Swoim świętym życiem zasłużyła sobie na to wyniesienie do Bożej chwały. Nie mogło być przecież inaczej, gdyż jest Matką Syna Bożego, do którego należy świat i niebo. Ją nazywamy Królową Wszystkich Świętych, gdyż znajduje się w niebie pośród nich. W tym gronie przebywają także i św. Maksymilian Maria Kolbe, i św. Jan Paweł II.
Papież Pius XII mówił, że jak „(…) księżyc błyszczy na ciemnym niebie, tak samo piękno Maryi wyróżnia się na tle każdego innego piękna, które wydaje się przy Niej cieniem. Maryja jest najpiękniejszym ze wszystkich stworzeń. W tym obliczu odzwierciedla się nie tylko naturalne piękno. Bóg przybrał Jej duszę pełnią swoich bogactw przez cud swojej wszechmocy i sprawił, że do wzroku Maryi przeszło coś z Jego nadludzkiej i boskiej godności. Promień Bożego piękna świeci w oczach Jego Matki”. Tymi cudownymi oczyma patrzy na nas, na nasze domy, szkoły, warsztaty pracy, biura, na nasze wsie i miasta, na naszą okolicę, gdyż jest patronką nie tylko Dąbrowy Górniczej, ale także Panią Ziemi Zagłębiowskiej.
Pius XII przyrównał Maryję także do słońca: „Tyś jest Maryja, electa ut sol, wybrana jak słońce! Światło słońca różni się bardzo od światła księżyca. Jest to światło, które ogrzewa i ożywia. Księżyc błyszczy na wielkich lodowcach bieguna, ale lodowiec pozostaje zwarty i jałowy, podobnie jak trwają ciemności i trwa lód podczas zimowych księżycowych nocy. Światło księżyca nie ma w sobie ciepła, nie niesie życia. Źródłem światła i ciepła, i życia jest słońce. A zatem Maryja, która ma piękno księżyca, błyszczy również jak słońce i promieniuje ciepłem, które ożywia. Mówiąc o Niej i mówiąc do Niej, nie zapominajmy, że jest naszą prawdziwą Matką, dlatego że przez Nią otrzymaliśmy Boże życie. Ona dała nam Jezusa, a wraz z Jezusem samo Źródło łaski”.
Wpatrując się w Maryję i podziwiając Jej duchowe piękno, widzimy bardzo bliską nam Osobę. Maryja, jak każdy z nas, przeżywała moment zawahania i lęku, gdy usłyszała słowa zwiastowania anielskiego. Dostrzegamy pewne Jej podobieństwo do nas, zagubionych, w scenie, gdy prosiła archanioła Gabriela o wyjaśnienie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża” (Łk 1, 34). Rozważała z powagą słowa Bożego posłańca i przyjęła Bożą łaskę, co potwierdziła wspaniałomyślnym fiat: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk l, 38).
Maryja uczy nas mądrości, dostrzegania Boga w codziennych przygodach i w wielkich wydarzeniach ludzkiej historii. To Ona uczy właściwego spojrzenia na wszystkie zwycięstwa i porażki, na nasze niepokoje, zagrożenia i nadzieje. To Ona, „Przyczyna naszej radości”, towarzyszy nam na drogach życia prowadzących do ostatecznego zwycięstwa, do wiecznej radości, do pełni życia w królestwie miłości i pokoju. Jakże nam wszystkim potrzeba głębokiej i ufnej wiary w jej Syna. Wiary potwierdzanej codziennym życiem. Wiary spójnej, bez rozdźwięku między tym, co osobiste, i tym, co społeczne. Takiej samej wiary w domu, w szkole i w pracy. Wiary na miarę świadectwa. Musimy być silni mocą tej wiary, nadziei i miłości: świadomej, dojrzałej, odpowiedzialnej, która pomaga osiągać zbawienie.
To właśnie do Niej kierujemy serdeczne i ufne pragnienie, aby pomogła nam, żyjącym na tym świecie, dotrzeć szczęśliwie do nieba. Jakże pragniemy osiągnąć zbawienie. Życie nasze traktujemy jak pielgrzymkę do nieba. Jesteśmy wędrowcami idącymi z tej ziemi do ziemi obiecanej. Słusznie więc w naszej polskiej tradycji w tym szczególnym miesiącu odbywają się liczne pielgrzymki do sanktuariów maryjnych. Wśród nich króluje Jasna Góra, to właśnie do niej najchętniej pielgrzymują ludzie wierzący i to nie tylko z naszej Ojczyzny. Niestety, czas pandemii nie ułatwia tego pielgrzymowania. Mimo że nie jest ona dla wielu możliwa, warto pomyśleć o jej znaczeniu w naszym życiu duchowym, szczególnie 26 sierpnia, w którym to dniu czcimy Maryję w Jej Jasnogórskim Obrazie.
Jasna Góra jest dla wielu ludzi wierzących metą pielgrzymiego szlaku, którym opasana jest wzdłuż i wszerz cała nasza Ojczyzna, bo ze wszystkich jej zakątków pielgrzymują na Jasną Górę pątnicy – ludzie w różnym wieku, o różnym stanie zdrowia i o każdej niemal porze roku. Można zatem powtórzyć za Janem Pawłem II: „Przyzwyczaili się Polacy wszystkie, niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty ważne, rozstrzygające, chwile odpowiedzialne, jak wybór drogi życiowej czy powołania, jak narodziny dziecka, jak matura, czyli egzamin dojrzałości, jak tyle innych… wiązać z tym miejscem, z tym sanktuarium. Przyzwyczaili się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę, aby mówić o wszystkim swojej Matce – Tej, która tutaj nie tylko ma swój Obraz, swój Wizerunek, jeden z najbardziej znanych i najbardziej czczonych na całym świecie – ale która tutaj w jakiś szczególny sposób jest. Jest obecna. Jest obecna w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Jest obecna dla wszystkich i dla każdego, którzy do Niej pielgrzymują… choćby tylko duszą i sercem, choćby tylko ostatnim tchnieniem życia, jeśli inaczej nie mogą” (Częstochowa, 4 VI 1979).
Pielgrzymka to zawsze rodzaj exodusu. Jest jak wyjście Abrahama z ziemi przodków – po spełnienie obietnicy. Jest wyrazem tęsknoty ludzkiego serca. Abraham – jak czytamy w Liście do Hebrajczyków – „(…) przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy” (Hbr 11, 8).
Pielgrzymowanie jest odwiecznym wyrazem tęsknoty ludzkiego serca poszukującego bliskości Boga. Rozwinęło się w chrześcijaństwie i we wszystkich innych religiach świata. Jako forma poszukiwania duchowego wzrostu, dojrzałości w człowieczeństwie, wyrzeczenia i doświadczenia trudu, dla umocnienia charakteru – pielgrzymka ma bardzo głęboki sens. Doroczna pielgrzymka świąteczna do Jerozolimy nie była dla żadnego Izraelity niespodzianką. Co roku to wezwanie niosło radość, kroczenie szlakami pielgrzymki przypominało, że przymierze trwa.
Ten charakter pielgrzymki potwierdził Syn Boży. Gdy miał już dwanaście lat, udał się z rodzicami do Jerozolimy, według zwyczaju obowiązującego Prawa (Łk 2, 41). Podobnie Matka Najświętsza potwierdziła charakter pielgrzymki jako znaku świętego. Jej obecność w świątyni z racji obrzędu oczyszczenia i świąt paschalnych była naznaczona szlakiem wędrówki z dalekiego Nazaretu.
Matka Najświętsza jest obecna na drodze ludzkiego pielgrzymowania jako ta, która „uwierzyła”, która odważnie „szła naprzód w pielgrzymce wiary”, uczestnicząc w tajemnicy Chrystusa. Matka Boża, wzywając ludzi, by zdążali do miejsc Jej objawień, poucza, że pielgrzymka jest znakiem szczególnej obecności i działania Bożego za Jej wstawiennictwem. Jej celem są trzy czynniki: duchowe, osobiste odrodzenie, pogłębienie więzi i solidarności międzyludzkiej, uwielbienie Boga i zjednoczenie się z Nim poprzez miłość.
Pielgrzymka jest obrazem Kościoła, Ludu Bożego w drodze, wspólnoty zdążającej poprzez doczesność do niebieskiej ojczyzny – i jako taka jest, a w każdym razie powinna być – w szczególny sposób doświadczeniem ludzkiej solidarności, „gdy jedni drugich brzemiona noszą”. Solidarność opiera się najpierw na ludzkiej wrażliwości. Pielgrzymka winna uwrażliwiać ludzi, pomagać im w przezwyciężaniu znieczulicy społecznej, uczyć dostrzegania wielorakich i złożonych uwarunkowań egzystencjalnych każdej istoty ludzkiej.
Żyjemy w cywilizacji pośpiechu, ciągle jesteśmy zabiegani. Pielgrzymowanie ma być dla nas lekcją takiej formy wędrowania przez życie, która – z jednej strony – unika pośpiechu, z drugiej zaś – ma jasną świadomość celu, do którego się zdąża. Stare łacińskie przysłowie mówiło festina lente (‘spiesz się powoli’), zachęcając ludzi do powolności i cierpliwości w wędrowaniu przez życie. Na wszystko trzeba w tej wędrówce znaleźć czas, tak jak podczas pielgrzymki: na medytację, zajęcie się drugim człowiekiem, wypoczynek i trud przemierzania racjonalnie wyznaczonych odcinków drogi. Ostatecznym celem pielgrzymki jest dotarcie do sanktuarium, tak jak ostatecznym celem życia ludzkiego winno być osiągnięcie nieba.
W tym miejscu chciałem prosić o uczestniczenie w kolejnym dniu skupienia organizowanym 29 sierpnia (sobota), jak zwykle, w naszym jeleśniańskim domu pod duchowym kierownictwem znanego nam franciszkanina o. Łukasza Buksy. Początek spotkania o godz. 9.00, a zakończenie przewidziane jest na godzinę 15.00. Postarajmy się uczestniczyć w tym szczególnym dniu i zachęcić naszych krewnych i znajomych. Potraktujmy ten dzień jako pewną formę naszej duchowej pielgrzymki.
W pielgrzymce życia idzie się przecież etapami: drogą oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. Droga oczyszczenia, czyli refleksji etycznej nad sobą, stanie się prawdziwym nawróceniem. W oczyszczeniu chodzi jednak o coś więcej niż o samo nawrócenie, zerwanie z grzechem. Oczyszczenie to uszlachetnienie, uwznioślenie naszych marzeń, pragnień, dążeń, działań, to wyzwolenie się z „przyziemności” i wzniesienie wzroku ku górze, wejście w orbitę wyższych wartości, szlachetności, świętości. Oczyszczenie przychodzi przez wyjście z siebie poza siebie, w kierunku Boga. To On odsłania przed nami nową perspektywę istnienia.
Oczyszczenie i oświecenie prowadzą do zjednoczenia z Bogiem. Szczytem tego zjednoczenia jest komunia św. Św. Tomasz Eucharystię nazywa pokarmem pielgrzymów. Eucharystia przemienia człowieka, przeistacza go. Christianus alter Christus (chrześcijanin jest drugim Chrystusem) – to starożytne określenie jest niezwykle trafne. Jeśli naprawdę jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem, myślimy jak Chrystus, pragniemy tego, czego chce Chrystus, w naszych działaniach naśladujemy Chrystusa.
Prośmy Boga słowami modlitwy Ojca Świętego Benedykta XVI z encykliki o nadziei – Spe salvi: „Matko nadziei… naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą. Wskaż nam drogę do Jego królestwa! Gwiazdo Morza, świeć nad nami i przewódź nam na naszej drodze!” (nr 50). Królowa Anielska nie opuszczaj nas! Bądź z nami w każdy czas!
Ks. Tadeusz
Do pobrania – list na sierpień