13 września 2020 r. Nabożeństwo do NMP Fatimskiej w Rychwałdzie
„Z dalekiej Fatimy donośnie brzmi dzwon, / zjawienie Maryi ogłasza nam on. / Śpieszymy więc wszyscy wśród zmartwień i trosk, / by w ręce Twe złożyć niepewny nasz los” – słowami tej pięknej pieśni pozdrawiamy dzisiaj Najświętszą Maryję Pannę czczoną od wieków w tym rychwałdzkim sanktuarium, które jest tak bliskie memu sercu. W Jej matczyne ręce składam los swój i każdego z was, bo wiem, że z Nią mimo tylu niepokojów i niepewności będzie on pewny i szczęśliwy.
Cieszę się, że pod wieczór tej wrześniowej niedzieli mogę jeszcze raz tutaj się modlić razem z wami, tak licznie zgromadzonymi. Pozdrawiam serdecznie ojców franciszkanów, którzy od lat służą ofiarnie temu sanktuarium, a pozdrowienia te kieruję na ręce nowego proboszcza i kustosza ojca Grzegorza Siwka, któremu gratuluję i życzę opieki Bożej na czas wypełniania tej pięknej posługi. Serdecznie dziękuję ojcu doktorowi Bogdanowi Kocańdzie za długoletni trud proboszczowania i gratuluję mu wyboru do Zarządu Prowincji.
Matka Najświętsza upodobała sobie to miejsce, aby tu wsłuchiwać się w zanoszone do Niej prośby i podziękowania za otrzymane za Jej wstawiennictwem łaski. Ona z tego cudownego obrazu spogląda na rozmodlone twarze uczennic i uczniów swego Boskiego Syna. Odczytuje na tych twarzach radości i smutki, troski i nadzieje swoich dzieci, które garną się pod Jej macierzyńską opiekę. A są wśród nich kapłani, siostry zakonne i liczni wierni zarówno z Żywiecczyzny, jak i z dalszych stron. Jest już tradycją, że każdego roku o tej właśnie porze przybywa na swoją doroczną pielgrzymkę Akcja Katolicka naszej diecezji. Pozdrawiam więc serdecznie jej zarząd oraz wszystkich jej członków i sympatyków. Wszyscy pragniemy podziękować Matce Chrystusa za Jej nieustanną opiekę nad światem, nad naszą Ojczyzną, nad naszymi rodzinami, nad każdą i każdym z nas.
W setną rocznicę historycznej bitwy, zwanej Bitwą Warszawską, dziękujemy Maryi za Cud nad Wisłą. Z perspektywy minionego czasu lepiej rozumiemy te wydarzenia, a uczą one nas, że danina krwi polskiej uratowała zarówno nasz naród, jak i inne narody europejskie, postawiła zaporę przed urzeczywistnieniem strasznych zamiarów wszechświatowej rewolucji bolszewickiej. Ta wielka rocznica zwycięstwa dobra nad złem przypomina nam o potrzebie wyrażenia przez nasze pokolenie wdzięczności Bogu, Matce Bożej i ludziom. I my to właśnie teraz czynimy!
Wiemy, że św. Jan Paweł II urodził się w maju 1920 roku, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego – jak wyznał na cmentarzu w Radzyminie w 1999 r. – nosił w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. Przybył właśnie dwadzieścia jeden lat temu na to historyczne miejsce z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymał. My też – w setną rocznice jego urodzin – Panu Bogu i naszej Matce dziękujemy za dar życia największego z Polaków, za jego wielki pontyfikat i za to wszystko co dla nas uczynił. Nie sposób to wszystko ogarnąć i wypowiedzieć!
Dzisiaj jeszcze raz dziękujemy Matce Bożej Fatimskiej za cudowne ocalenie Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 r. Wiemy, jak bardzo był on wtedy potrzebny światu. Był potrzebny, by głosić słowo prawdy o Bogu i człowieku. Był potrzebny, by wnieść osobisty wkład w uwolnienie swojej ojczyzny i narodów naszej części Europy spod panowania bezbożnego i totalitarnego systemu komunistycznego. Był potrzebny, by udawać się do najdalszych zakątków świata z ewangelicznym orędziem pojednania, pokoju i nadziei. Był potrzebny, by wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie wiary chrześcijańskiej.
W ten fatimski wieczór w sposób duchowy przenosimy się do dalekiej Fatimy. Dobrze wiemy, że choć objawienia Matki Bożej trojgu pastuszkom były mocno zakorzenione w historycznej rzeczywistości roku 1917, w kontekście pierwszej wojny światowej, to ich przesłanie jest aktualne i dziś, sto trzy lata później. Również teraz – a może jeszcze bardziej, tylko na inne sposoby – odchodzimy od Boga, znieważamy Maryję. Potrzeba więc na nowo odkryć fatimskie orędzie, potrzeba na nowo odpowiedzieć na wezwanie do nawrócenia i pokuty. Łudziłby się zatem ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona – przekonywał papież Benedykt XVI podczas Mszy świętej sprawowanej w Fatimie, 13 maja 2010 roku.
Trzeba zrozumieć i uwierzyć, że Fatima nie jest orędziem tragedii. Fatima jest orędziem nadziei! A tej nadziei tak bardzo wszyscy potrzebujemy! Jest to orędzie z nieba, które pragnie poruszyć sumienia i serca ludzi! Jest to światło z nieba, które przerywa ciemności antykultury grzechu i śmierci, próbującej zdominować nasz świat. Przesłanie z Fatimy bowiem jest uroczystą afirmacją obecności Boga pośród wszystkich prób negowania Jego obecności. Jest przypomnieniem o tym, że Bóg nigdy się od nas nie odwraca. Wręcz przeciwnie, On puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci.
Fatima to wezwanie do radykalnego pójścia drogą wytyczoną przez Chrystusa. To wezwanie, aby w duchu fatimskim podchodzić do wszystkich trudnych chwil, cierpień, przykrości, dolegliwości, które dotykają każdego z nas. Aby je przyjmować z miłością, pokorą i modlitwą, bo tylko wtedy nie poranimy ani siebie, ani drugich ludzi.
W związku z tym zapytajmy, co nam dzisiaj chce powiedzieć Maryja z Fatimy? Z pewnością zachęca nas, byśmy – tak jak Ona – na pierwszym miejscu w naszym życiu postawili Boga i Jego świętą wolę. Od Niego przecież wyszliśmy i do Niego wracamy. Bez Boga, wszystko w naszym życiu traci sens. Nie wiemy wtedy, po co żyjemy, dokąd zmierzamy, jaka czeka nas ostateczna przyszłość. Nasz los jest w ręku Boga, dlatego powinien On być w centrum wszystkich naszych spraw osobistych, rodzinnych i społecznych. Nie możemy więc pozostawać obojętni wobec faktu, że w naszych czasach wielu naszych braci i sióstr pogubiło się, urządzając sobie życie, jakby Bóg nie istniał. Może nie przekonają ich nasze słowa, ale może ich przekonać nasze życie, nasze świadectwo, nasza miłość.
Dzisiaj Matka Boża mówi do nas to, co powiedziała do sług w Kanie Galilejskiej, mając na myśli swego Syna: “Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). A Jezus mówi nam: “Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem” (J 15, 12). Nie nawrócimy samych siebie bez miłości. I nie nawrócimy innych bez miłości. Tylko autentyczna, ofiarna i bezinteresowna miłość jest językiem, który potrafi przemówić i trafić do ludzkich serc.
Dzisiaj Maryja mówi nam, byśmy jeszcze bardziej umacniali wspólnotę Kościoła, za którą jesteśmy wszyscy odpowiedzialni, każdy zgodnie z własnym powołaniem. Dziś, gdy tak łatwo krytykuje się Kościół, słusznie i niesłusznie, za prawdziwe lub nieprawdziwe winy, naszą odpowiedzią powinno być pogłębianie osobistej wiary, pobożności, życia modlitwy, rodzące owoce dobra, miłości i służby. Taka jest sprawdzona, ewangeliczna droga reformy Kościoła i ludzkich sumień. Byśmy czuli się odpowiedzialni za losy „winnicy Kościoła”, której jesteśmy robotnikami.
Boże Miłosierdzie nie zna granic, jak mówiła siostra Faustyna Kowalska, ono jest niezgłębione, niezmierzone i zawsze stoi otworem dla tych, którzy o nie proszą. Nie ma bowiem grzechu, którego Bóg by nie odpuścił w swej miłości i swej dobroci. Płomienie jego miłosierdzia rozlewają się w obfitości na grzeszników. “Choćby grzechy twoje były jak szkarłat – nad śnieg wybieleją!”. Gdyż Bóg jest Bogiem miłości, miłosierdzia i przebaczenia! Bóg chce zniszczyć grzech, ale nie człowieka. On jest dawcą wszelkiego życia.
Tego miłosierdzia dostąpił św. Mateusz, apostoł i ewangelista, którego święto liturgiczne przypada właśnie za kilkanaście dni. Z celnika stał się uczniem Chrystusa. Z «ostatniego» stał się «pierwszym» dzięki logice Boga, która — na nasze szczęście — jest inna niż logika świata. «Bo myśli moje nie są myślami waszymi — mówi Pan przez usta proroka Izajasza — ani wasze drogi moimi drogami» (Iz 55, 8). Również św. Paweł dostąpił łaski Bożego miłosierdzia, gdy z prześladowcy Kościoła przemienił się w Apostoła Narodów. Tak głęboko, że powiedział: «Dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk».
Bądźmy naśladowcami św. Mateusza i św. Pawła Apostoła i tak jak oni, żyjmy dla Chrystusa i z Chrystusem. Starajmy się usilnie o sakramentalną jedność z Nim. Tę jedność zapewnia nam Eucharystia, dlatego niech ona rzeczywiście znajduje się w centrum wszystkich naszych spraw. I bardziej konkretnie – niech ona wyznacza rytm naszego życia osobistego, rodzinnego i zawodowego. Przystępujmy jak najczęściej do Komunii świętej, bo dopiero wtedy nasz udział we Mszy świętej jest pełny. W okresie pandemii, gdy wielu radzi nam, abyśmy nie uczestniczyli osobiście we Mszy św., starajmy się mimo wszystko, o żywy kontakt z Chrystusem, którego nie zapewni nam ani telewizja ani internet!
Podtrzymujmy i rozwijajmy życie duchowe przez modlitwę, zwłaszcza przez adorację Najświętszego Sakramentu. Wybierajmy stosowny czas na spotkanie z Chrystusem i z Nim omawiajmy sprawy naszego życia. Nie zaniedbujmy też modlitwy wspólnotowej, która podtrzymuje i wspomaga nasze wysiłki apostolskie. Bez niej nie mają przyszłości wspólnoty i grupy apostolskie, które są ta bardzo potrzebne współczesnemu Kościołowi. Nie rezygnujmy więc z podstawowych form naszego życia religijnego, gdyż nie wiemy kiedy i jak zakończy się okres pandemii. Musimy nauczyć się żyć i działać po chrześcijańsku w tym niepewnym czasie! Sam lęk nam nie pomoże. Pomoże nam nadzieja złożona w Bogu. Pomoże nam spokój serca, które zaufało miłosiernemu Bogu. Pomoże nam osobista i zbiorowa solidarność.
Dziewica Maryja, którą dzisiaj czcimy jest doskonałą latoroślą z winnicy Pańskiej. Z Niej zrodził się błogosławiony owoc miłości Bożej — Jezus, nasz Zbawiciel. Niechaj Ona pomaga nam odpowiadać zawsze i z radością na wezwanie Pana i znajdować szczęście w trudzeniu się dla królestwa niebieskiego. Przyjmijmy dzisiaj światło płynące z Fatimy: poddajmy się przewodnictwu Maryi. Jej Niepokalane Serce niech będzie naszą ucieczką i drogą wiodącą do Chrystusa. „Matko, uproś! Matko, przebłagaj! O Maryjo, Matko Boga, przyczyń się za nami!”. Amen.
Do pobrania – 13 IX 2020-1